Chciałem jeszcze tylko napisać, że dla nas prawdziwy finał MR był 30m od domu, gdzie na wielkim blokowisku, tuż po skręcie na osiedle zwarły się styki od klaksonu. Poszedł dym z kierownicy i klaksony zaczęły wyć jak syrena strażacka. Zanim odpiąłem klaksony całe osiedle patrzyło już z okien, a od grupy dzieciaków pod klatką dostaliśmy oklaski

Ukłoniłem się ładnie i już w ciszy zaparkowaliśmy pod blokiem
