Bedąc szczerym: klucz u handlarzy w Polsce jest następujący: kupić rozwalony za 50% ceny, wyklepać (byle jak byle czym byle gdzie) i sprzedać za 90% ceny....
Ja kombinowałem, żeby kupić lekko uszkodzony w USA i potem naprawić w PL (tańsza robocizna niby etc.) i..... po odliczeniu kosztów Dealera aukcji, lawety w USA, etc. różnica wynosiła jakieś 6 - 8 000zł.

I stwierdziłem - kupuję auto za 85 000zł i dla 6 000zł nie będę się pieprzył z naprawianiem przez miesiąc blacharki, malowaniem, kupowaniem lamp, półośki etc. etc. Tu zaznaczam, że auto było LEKKO stuknięte, stąd różnica cen niezbyt wysoka...
Poza tym jak ktoś nie jest 'w środowisku mechaników'' no to nie jest łatwo znależć szybko części niezbędne do naprawy, a DHL kosztuje... + mechanik który sie zna na Mustangach (ja nie znam takiego).
Ale czasami można coś znależć, faktycznie jak ktoś już 2-3 lata jeżdził w PL, to już bardziej 'normalnie' to wygląda.
Obecnie to chyba najważniejsze jest to żeby nie kupić auta za 75 000zł a potem żeby się nie okazałko, że był "total loss".... Ciężko coś radzić, ale jak się ma zapas 3-4 mies. na szukanie to coś się znajdzie, myślę. (Ja osobiście radzę jechać do USA i kupić u dealera używanego - ja tak zrobiłem - ale nie każdy ma takie możliwości).