Wow! Jestem w szoku Panowie, że tak kulturalne i wyczerpujące odpowiedzi dajecie. Amerykański uśmiech na twarzy się pojawia

.
Ja jestem zielony w praktyce, jeśli chodzi o te auta, w teorii przeczytałem chyba wszystko na ten temat - toczy mnie ta nieuleczalna choroba od długiego czasu, wzmaga się tym bardziej, kiedy wsiadam do swojego auta z silnikiem DIESLA 2.0

... Chcę to sprzedać w cholerę, pozbierać kasę i kupić niepraktycznego mustanga. Jeżdżę głównie po autostradzie (2x w tyg) i bardzo mało w mieście bo nie mam takiej potrzeby. Pewnie gdybym już miał to auto to bym jezdził więcej heh.
Jeśli mówimy o bardziej realnej - poprzedniej generacji v6, to nie łudzę się, że da się kupić sensowny sprzęt za 30.000, ale mam nadzieję wyrwać coś za 50.000.
Racja, ten 2011-2014 wygląda na ten moment mniej pospolicie, bo mustangów w największych polskich miastach "jak psów" się porobiło. Jednak tył fastback i te światła - są w tym nowym moim zdaniem KOZACKIE absolutnie.
Mam pytanie, takie jeśli łaska to poproszę parę słów dosłownie na temat:
- Widzę, że macie samochody V gen - jak się tym realnie jeździ? To znaczy czy jest to jakaś przepaść w stosunku do europejskiego auta, że "tym się nie da skręcać" ?
Łatwo o lądowanie w rowie jeżdżąc po mokrej nawierzchni z v6?

Czy te auta (jak wiele amerykańskich) dobrze czują się tylko do jakiejś stosunkowo niewielkiej prędkości a potem jest strach i niestabilnie?
Moje doświadczenie to stosunkowo niepopularne auta - które też nie grzeszą jakimś szczególnie bezpośrednim układem kierowniczym / właściwościami jezdnymi jak Jaguar X-Type, Rover 75 etc, więc bym się nie zdziwił jakby to się prowadziło lepiej heh.
Dzięki za odzew.