
spotkanie z policją
A ja myślę że tak jak normalnym stało sie trzecie światło stopu za które kiedyś karano kierowców tak i tylne światła czerwone staną się codziennością. Są bez porównania bezpieczniejsze niż chociażby światła w poczciwym Maluchu czy Polonezie których nadal wiele na naszych drogach. Potrzeba tylko kogoś normalnego "na górze" aby to dostrzegł, bo chyba w koncu kiedyś przestaniemy być zaściankiem europy 

-
- Stowarzyszenie MKP
- Posty: 3868
- Rejestracja: 2008-12-19, 15:05
- Model: Mustang GT 4.6 Turbo
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: satin silver
tak sie skada ze w wyzej wymienionej sytuacji czerwone swiatlo z tylu jak dla mnie sygnalizuje ze gosc chcial wyprzedzac ale zobaczyl mnie w lusterkach i dal po heblach.konrado pisze:ja się tutaj nie zgadzam. Jak cos jest praktykowane w USA to czemu nie może byc dobre w Europie? Mustang z oryginalnymi tylnymi swiatłami wygląda super i takie lampy to by slepy zauważył. Jak widziałes zapalającą się lampe i nawet pomyliłeś ją ze stopem to nie powinno byc zagrożenia, bo to Twój obowiązek jest być przygotowanym że pojazd przed toba może w każdej chwili zahamowac. WIęc nie rozumiem jakim cudem mogł to byc problem przy jeździe dla kogoś kto jest świadomy że jest kierowcą.
A tak poza tym to nie przedemna, tylko juz t tej sytuacji z boku.
a takim cudem moze byc problem dla mnie co robie 80k rocznie autem+10k motocyklem ze raz na miesiac widze czerwone kierunkowskazy i kompletnie mi nie przeszkadzaja jak je widze z 20m, ale w czasie 0,5 sek warte zycie mnie motyla noga , bo dopiero po sek wiem ze to jest kierunkowskaz. nie miales takej sytuacji wiec sie nie wypowiadaj, wiem ze czerwone sa zajebiste itp itd i ze to profanacja ze zolte ble ble. Ciekawe czy jak sie ktos przez Ciebie np. (jezeli masz czerwone oczywiscie) rozwali, bedziesz mu placil caly remont, rente do konca zycia i przy dobrym ukladzie nie wyladujesz w pudle, czy wtedy czerwone dalej beda take cool.
Za wielka woda wszyscy jezdza na takich wiec problemu niet,i ja akurat nie uwazam ze z tego powodu usa jest super zajefajne.
-
- Forumowicz
- Posty: 164
- Rejestracja: 2009-04-15, 18:46
- Model: Silver Bullet, 2006
- Silnik: V6 4.0
- Kolor: silver
No jak mi ktoś w dupe wjedzie to mam miec wyrzuty sumienia i rente płacić? A z boku to nie ma generalnie kerunkowskazów do obserwacji podczas wyprzedzania. Nic nie rozumiem.
Ja przejechałem ponad milion km i jakoś nie mogę sobie wyobrazic scenariusza o którym piszesz, (w tym kilkaset tysięcy w USA, więc wydaje mi sie że musiałem mieć wszelkie mozliwe sytuacje
)
Kwestia czasu kiedy u nas bedzie to legalne. Bo problemu na pewno nie stanowi. Tyle jezdzisz i tylko raz na miesiąc widzisz czerwone kierunki? W mojej okolicy widze kilka czernowych dziennie - nie wliczając moich
Ja przejechałem ponad milion km i jakoś nie mogę sobie wyobrazic scenariusza o którym piszesz, (w tym kilkaset tysięcy w USA, więc wydaje mi sie że musiałem mieć wszelkie mozliwe sytuacje

Kwestia czasu kiedy u nas bedzie to legalne. Bo problemu na pewno nie stanowi. Tyle jezdzisz i tylko raz na miesiąc widzisz czerwone kierunki? W mojej okolicy widze kilka czernowych dziennie - nie wliczając moich

Silver Bullet Mods: 19" American Racing Chrome/Pirelli PZero, Front HID, Clear Signal Chrome/bicolor LEDs, Sequential Tail Lights, FR Front Grille Chromes, Ford Racing Brakes, Ford Racing X-pipe Dual exhaust, DiabloSport aggresive shift Pb98 custom tune
-
- Stowarzyszenie MKP
- Posty: 3868
- Rejestracja: 2008-12-19, 15:05
- Model: Mustang GT 4.6 Turbo
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: satin silver
to wyobraz sobie sytuacje ze jeszcze nie jestes na rowno z gosciem ale jestes juz na lewym pasie pol metra czy metr za nim i tak naprawde widzisz tylna lewa lampe tylko,
zapala mu sie na czerwono i co wtedy pierwsze myslisz? hamuje czy bedzie wyprzedzal?
Jak ci ktos w dupe wjedzie na prostej drodze to sie mozesz jakos wymigac ze nie zachowal odleglosci, chodz i tak ciezko, ale jak ci wjedzie w podobnej sytuacji jak wyzej, za nic sie nie wytlumaczysz i mozesz tlumaczyc to jak chcesz, wina jest twoja.
U nas faktycznie malo czerwonych kierunkow jezdzi.
"Kwestia czasu kiedy u nas bedzie to legalne"
Mysle ze nigdy nie bedzie u nas, w tej chwili chyba tylko szwajcaria dopuszcza czerwone kierunkowskazy i tam mozna nawet lampy z oznaczeniem E spotkac z czerwonymi.
zapala mu sie na czerwono i co wtedy pierwsze myslisz? hamuje czy bedzie wyprzedzal?
Jak ci ktos w dupe wjedzie na prostej drodze to sie mozesz jakos wymigac ze nie zachowal odleglosci, chodz i tak ciezko, ale jak ci wjedzie w podobnej sytuacji jak wyzej, za nic sie nie wytlumaczysz i mozesz tlumaczyc to jak chcesz, wina jest twoja.
U nas faktycznie malo czerwonych kierunkow jezdzi.
"Kwestia czasu kiedy u nas bedzie to legalne"
Mysle ze nigdy nie bedzie u nas, w tej chwili chyba tylko szwajcaria dopuszcza czerwone kierunkowskazy i tam mozna nawet lampy z oznaczeniem E spotkac z czerwonymi.
-
- Forumowicz
- Posty: 164
- Rejestracja: 2009-04-15, 18:46
- Model: Silver Bullet, 2006
- Silnik: V6 4.0
- Kolor: silver
Ok rozumiem sytuację.
Jak wyprzedzam i widze że gość hamuje, włącza kierunek czy cokolwiek to:
1. Manewr wyprzedzania wymaga dodatkowej uwagi, więc uważam i patrze co się dzieje.
2. Jak już rozpocząłęm manewr wyprzedzania to jak ktoś mi się w bok wepcha to masz rację że się nie wytłumaczy jak nie daj boże coś by się stało bo to jego wina.
I kolor lamp nie jest tu istotny.
3. Jak jesteś metr za gościem w "pozycji wyprzedzającej" i zapali się lampa to bym uważał bo jeżeli hamuje to pewnie coś się przed nim dzieje. Zanim zbadasz sytuację zorientujesz się że ewentualnie włączył kierunek, ale i tak nie powinien ci się wpier..... bo Ty już jesteś w trakcie manewru. Jak się wpier... to znowu kolor lamp nie ma znaczenia.
Tak więc dalej uważam że kolor lamp nie ma tu specjalnie nic do rzeczy.
No i dodatkowo czerwone kierunki prowadzą do niebezpiecznych sytuacji w pewnych krajach a w innych już nie?

Jak wyprzedzam i widze że gość hamuje, włącza kierunek czy cokolwiek to:
1. Manewr wyprzedzania wymaga dodatkowej uwagi, więc uważam i patrze co się dzieje.
2. Jak już rozpocząłęm manewr wyprzedzania to jak ktoś mi się w bok wepcha to masz rację że się nie wytłumaczy jak nie daj boże coś by się stało bo to jego wina.

3. Jak jesteś metr za gościem w "pozycji wyprzedzającej" i zapali się lampa to bym uważał bo jeżeli hamuje to pewnie coś się przed nim dzieje. Zanim zbadasz sytuację zorientujesz się że ewentualnie włączył kierunek, ale i tak nie powinien ci się wpier..... bo Ty już jesteś w trakcie manewru. Jak się wpier... to znowu kolor lamp nie ma znaczenia.
Tak więc dalej uważam że kolor lamp nie ma tu specjalnie nic do rzeczy.
No i dodatkowo czerwone kierunki prowadzą do niebezpiecznych sytuacji w pewnych krajach a w innych już nie?

Silver Bullet Mods: 19" American Racing Chrome/Pirelli PZero, Front HID, Clear Signal Chrome/bicolor LEDs, Sequential Tail Lights, FR Front Grille Chromes, Ford Racing Brakes, Ford Racing X-pipe Dual exhaust, DiabloSport aggresive shift Pb98 custom tune
-
- Stowarzyszenie MKP
- Posty: 3868
- Rejestracja: 2008-12-19, 15:05
- Model: Mustang GT 4.6 Turbo
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: satin silver
Kazdy ma swoje zdanie i przekomarzanie sie kto wie lepiej jest bez sensu, jak w wiekszosci tematow.
Ja osobiscie wole miec swiata jak najbardziej przepisowe z roznych powodow pomimo ze czerwone tez mi sie podobaja.
Dla policji i prokuratora w takiej sytuacji i tak jest Twoja wina, auto jest niesprawne, w innych krajach moze jest, w naszym nie jest. To samo z ksenonami, gosc powie ze go oslepiles i czy jego wina faktyczna to i tak twoja. To akurat jest potwierdzone wyrokami w podobnych sprawach, w googlach mozna znalesc kilka przypadkow.
Ja osobiscie wole miec swiata jak najbardziej przepisowe z roznych powodow pomimo ze czerwone tez mi sie podobaja.
Dla policji i prokuratora w takiej sytuacji i tak jest Twoja wina, auto jest niesprawne, w innych krajach moze jest, w naszym nie jest. To samo z ksenonami, gosc powie ze go oslepiles i czy jego wina faktyczna to i tak twoja. To akurat jest potwierdzone wyrokami w podobnych sprawach, w googlach mozna znalesc kilka przypadkow.
- Hans
- Forumowicz
- Posty: 1028
- Rejestracja: 2008-12-30, 11:18
- Model: 500
- Kolor: Black
- Lokalizacja:: Warszawa
- Stajnia: Stajnia Mazowiecka
caniggia ma rację - jako kierowcy mamy takie a nie inne przyzwyczajenia i migające pomarańczowe światło bardziej do wszystkich przemawia niż czerwone. Też bym chciał mieć nieprzerabiane światła, ale chcenie jest tylko jedną stroną medalu. W razie draki ani ubezpieczyciel, ani policja, ani prokurator nie będą słuchali takich tłumaczeń. Nie masz pomarańczowego światła, Twoja wina.
.::
my other ride is your mom
::.


- Hans
- Forumowicz
- Posty: 1028
- Rejestracja: 2008-12-30, 11:18
- Model: 500
- Kolor: Black
- Lokalizacja:: Warszawa
- Stajnia: Stajnia Mazowiecka
Niby tak, ale jak ja swoje autko ubezpieczałem, to gościu nawet robił mu zdjęcia, więc jak by było coś nie tak, to nie powinien mnie ubezpieczać. Później jednak ubezpieczyciel robiłby mi problemy. Takie typowe dymanie na kasę...
Z reszta już chyba było o tym na forum w temacie zmiany świateł przed rejestracją.

.::
my other ride is your mom
::.


-
- Członek Honorowy MKP
- Posty: 398
- Rejestracja: 2008-07-08, 10:29
- Model: GT 2005
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: Black Metal
- Kontakt:
Słyszeliście o tym?
Urzędnicy z resortu spraw wewnętrznych i administracji postanowili, że nie dadzą policjantom przywileju, by ci mogli łamać przepisy drogowe podczas pościgów. Odrzucili propozycje nowelizacji ustawy o policji, o którą zabiegała drogówka.
Obecnie kierowcy nieoznakowanych radiowozów z wideorejestratorami nie mogą na przykład przekraczać dozwolonej prędkości, jadąc za piratem drogowym. Nie wolno im przekraczać podwójnej ciągłej, przejeżdżać na czerwonym świetle itd.
- Wysłaliśmy do MSWiA propozycję nowelizacji ustawy o policji, która dawałaby policjantom możliwość łamania przepisów podczas pościgów z włączonym wideoreje-stratorem - mówi insp. Jacek Zalewski, dyrektor biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji.
Ale policyjny projekt trafił do urzędniczej szuflady. Nie został dopisany do nowelizacji, która pod koniec marca ma trafić do uzgodnień międzyresortowych. Funkcjonariusze z drogówki usłyszeli na pocieszenie, że ich propozycje zostaną rozważone podczas prac nad nową ustawą policyjną. Kłopot jednak w tym, że minie przynajmniej kilka lat zanim przepisy ujrzą światło dzienne.
Sytuację policjantów pogorszyła jeszcze sprawa sierżanta drogówki, która zakończyła się w ubiegły piątek. Sąd odwoławczy, a wcześniej sąd grodzki, w Bydgoszczy skazał funkcjonariusza Tomasza L. za łamanie przepisów drogowych, m.in. kilkukrotne przekroczenie prędkości (raz nawet o prawie 90 km/h). Sędziów nie przekonały tłumaczenia policjanta, że ścigał pirata drogowego.
Mundurowi nie kryli rozgoryczenia. - Jesteśmy niezadowoleni, że taki wyrok zapadł. Ścigając pirata, który przejechał na czerwonym, nie mogę zastanawiać się, czy warto za nim jechać i narażać się na karę - denerwuje się mł. asp. Krzysztof Sychowicz z Warszawy.
Sądu broni prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. - Gdyby sąd nie uznał winy policjanta, to nadałby jego kolegom przywileje, których nie mają. To byłoby bardziej niebezpieczne, bo działania policji nie usprawiedliwiają się same przez się - tłumaczy prof. Piotr Girdwoyń.
Sprawa z Bydgoszczy była pierwszą tego typu w Polsce. Dała piratom drogowym narzędzie zemsty do ręki. Czy teraz policjanci zaniechają pościgów nieoznakowanymi radiowozami? - Łapanie piratów jest dobrem wyższego rzędu - ucina insp. Jacek Zalewski z Komendy Głównej.
Poczucie bezpieczeństwa na drodze jest bardzo ważne dla Polaków. Bo, jak pokazują najnowsze badania przeprowadzone na zlecenie policji, aż 36 proc. Społeczeństwa boi się piratów drogowych. Strach przed nimi jest silniejszy niż przed wandalami, złodziejami czy pobiciem. Z drugiej strony na forach internetowych kierowcy krytykują policjantów za to, że stwarzają niebezpieczeństwo na drodze.
Całość tutaj: http://www.motofakty.pl/artykul/nieozna ... ogoni.html
PS.
Urzędnicy z resortu spraw wewnętrznych i administracji postanowili, że nie dadzą policjantom przywileju, by ci mogli łamać przepisy drogowe podczas pościgów. Odrzucili propozycje nowelizacji ustawy o policji, o którą zabiegała drogówka.
Obecnie kierowcy nieoznakowanych radiowozów z wideorejestratorami nie mogą na przykład przekraczać dozwolonej prędkości, jadąc za piratem drogowym. Nie wolno im przekraczać podwójnej ciągłej, przejeżdżać na czerwonym świetle itd.
- Wysłaliśmy do MSWiA propozycję nowelizacji ustawy o policji, która dawałaby policjantom możliwość łamania przepisów podczas pościgów z włączonym wideoreje-stratorem - mówi insp. Jacek Zalewski, dyrektor biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji.
Ale policyjny projekt trafił do urzędniczej szuflady. Nie został dopisany do nowelizacji, która pod koniec marca ma trafić do uzgodnień międzyresortowych. Funkcjonariusze z drogówki usłyszeli na pocieszenie, że ich propozycje zostaną rozważone podczas prac nad nową ustawą policyjną. Kłopot jednak w tym, że minie przynajmniej kilka lat zanim przepisy ujrzą światło dzienne.
Sytuację policjantów pogorszyła jeszcze sprawa sierżanta drogówki, która zakończyła się w ubiegły piątek. Sąd odwoławczy, a wcześniej sąd grodzki, w Bydgoszczy skazał funkcjonariusza Tomasza L. za łamanie przepisów drogowych, m.in. kilkukrotne przekroczenie prędkości (raz nawet o prawie 90 km/h). Sędziów nie przekonały tłumaczenia policjanta, że ścigał pirata drogowego.
Mundurowi nie kryli rozgoryczenia. - Jesteśmy niezadowoleni, że taki wyrok zapadł. Ścigając pirata, który przejechał na czerwonym, nie mogę zastanawiać się, czy warto za nim jechać i narażać się na karę - denerwuje się mł. asp. Krzysztof Sychowicz z Warszawy.
Sądu broni prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. - Gdyby sąd nie uznał winy policjanta, to nadałby jego kolegom przywileje, których nie mają. To byłoby bardziej niebezpieczne, bo działania policji nie usprawiedliwiają się same przez się - tłumaczy prof. Piotr Girdwoyń.
Sprawa z Bydgoszczy była pierwszą tego typu w Polsce. Dała piratom drogowym narzędzie zemsty do ręki. Czy teraz policjanci zaniechają pościgów nieoznakowanymi radiowozami? - Łapanie piratów jest dobrem wyższego rzędu - ucina insp. Jacek Zalewski z Komendy Głównej.
Poczucie bezpieczeństwa na drodze jest bardzo ważne dla Polaków. Bo, jak pokazują najnowsze badania przeprowadzone na zlecenie policji, aż 36 proc. Społeczeństwa boi się piratów drogowych. Strach przed nimi jest silniejszy niż przed wandalami, złodziejami czy pobiciem. Z drugiej strony na forach internetowych kierowcy krytykują policjantów za to, że stwarzają niebezpieczeństwo na drodze.
Całość tutaj: http://www.motofakty.pl/artykul/nieozna ... ogoni.html
PS.
A czy pan Krzysztof wjeżdzając niezonakowanym i nie uprzywilejowanym pojazdem na skrzyżowanie, też na czerwonym i to bynajmniej nie "wczesnym", nie naraża siebie i innych przypadkiem na trochę gorsze rzeczy niż kara grzywny??Jesteśmy niezadowoleni, że taki wyrok zapadł. Ścigając pirata, który przejechał na czerwonym, nie mogę zastanawiać się, czy warto za nim jechać i narażać się na karę - denerwuje się mł. asp. Krzysztof Sychowicz z Warszawy.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 02:00 przez andronik, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,
Tomek
[color=red][size=150]Piszesz głupoty lub posty nic nie wnoszące do tematu ? ........... proszę ustaw czas ich wygaśnięcia[/size][/color]
Tomek
[color=red][size=150]Piszesz głupoty lub posty nic nie wnoszące do tematu ? ........... proszę ustaw czas ich wygaśnięcia[/size][/color]
-
- Młodszy Forumowicz
- Posty: 25
- Rejestracja: 2008-12-04, 01:20
- Model: Mustang 2008
- Silnik: V6 3.8
- Kolor: granatowy
Ja natomiast chciałbym tutaj opisać moją dwudniową drogę przez mękę z policją. Wczoraj na przedmieściach mojego miasta zaparkowałem przed hipermarketem swoim stangiem. Kiedy wracałem z zakupami podszedł do mnie miły Pan (bardzo mu jeszcze raz dziękuję) i poinformował mnie że dosłownie przed chwilą jakaś kobieta z mężczyzną jako pasażerem ,odpalając stare Renault 19 zaparkowane przodem do maski mojego Pony-ego, nie wysprzęgliła go i z dość dużym impetem wjechała w zderzak mojego autka. Po czym facet-pasażer wyleciał z auta ,obejrzał straty,zaśmiał się, zamienił się z babką miejscami i zwiali z piskiem opon.
Zmroziło mnie jak to usłyszałem i kołatającym sercem spojrzałem na przód Kucyka-na szczęście nic wielkiego się nie stało:połamana rejestracja,obtarty zderzak,niewielka wgniotka-mustang to jednak kawał,dobrze poskładanego samochodu. Świadkowi udało się zapamiętać numery rejestracyjne,zaczynały się od KWA-goście byli z rejonu Wadowic. Wziąłem dane świadka i poleciałem do ochrony obiektu. Okazało się że wszystko się pięknie nagrało na kamerze przemysłowej.
Cóż...mocne dowody,świadek,szkoda,ucieczka z miejsca zdarzenia-sprawa oczywista. Odetchnąłem z ulgą,bo wcale nie chodziło mi o kasę z ich OC bo szkoda nie jest jakaś duża ale wk**** mnie mnie czyjaś bezczelność, brak odwagi cywilnej i zdolności do ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny. I w tym miejscu zaczął się gigantyczny problem.
Zadzwoniłem na 997 zgłaszając zdarzenie. Funkcjonariusz powiedział że przyjął zgłoszenie ale radiowóz na pewno nie przyjedzie i w celu złożenia zawiadomienia i zeznań oraz zebranych dowodów muszę się udać do komisariatu w swoim rejonie. Po udaniu się w tym samym dniu na "swój" komisariat i po zwięzłym sprawozdaniu problemu na wstępie dowiedziałem się że tam nie ma wydziału Ruchu Drogowego i oni takiego zgłoszenia na pewno nie przyjmą.
MOŻE obsłużą mnie w komendzie głównej bo tam jest wydział.(tak na marginesie-Zdziwiło mnie to,bo brak tego wydziału parę miesięcy wcześniej nie przeszkadzał policjantowi z tego właśnie komisariatu przetrzepać mi całe auto na jednej z głównych arterii Krakowa i zabrać mi dowód rej. za nieprzerobione światła.-no cóż to był piątek wieczór i pół podkrakowskiej wiochy jadącej na markety patrzyło jak zatrzymał nowiutkiego mustanga. Poczuć się jak strażnik Texasu-bezcenne:)) Poza tym usłyszałem że policja ma takich stłuczek parkingowych bez winnego setki dziennie i najlepiej to rozwiązać poprzez własne AC! Wściekłem się pomyślałem że tak tego nie zostawię,poza tym zależało mi na czasie bo zapis z monitoringu,bądz co bądz ważny dowód, zostałby wykasowany zanim ja zdążyłbym złożyć zawiadomienie .
Na drugi dzien(wczoraj) udałem się Komendy Głównej(dla mnie to druga strona Krakowa-w godzinach szczytu-godzina jazdy-dla załatwienia takiej pierdoły jak złożenie zawiadomienia o takim zdarzeniu jest jedno miejsce na całe prawie milionowe miasto). W wydziale odsyłano mnie kolejno do pięciu biur na różnych piętrach i w każdym musiałem referować swój problem. W każdym po skończonym moim referacie, następowało długie,znaczące westchnienie funkcjonariusza i pytanie:"a kto pana tu przysłał?" W końcu w piątym,właściwym pokoju pan Policjant już poczuł że nie ma za bardzo jak wykręcić się od mojej sprawy więc powiedział że przyjmie ale to potrwa i muszę czekać.
No cóż poczekałem sobie przed jego biurem 40 minut,kiedy w końcu wyszedł i zadał pytanie: "A gdzie to było?" Ja mówię że przed Leroy Merlin przy obwodnicy Krakowa. Iskierka nadziei zapłonęła w oku policjanta. Chwycił za telefon i zadowolony mówi do słuchawki:"Józiu,Lerę merlę(oryginalny cytat) obok obwodnicy to już jest powiat?! TAK! To dzięki Józiu!" Odłożył telefon i triumfalnym tonem oznajmia mi że tutaj oni tego nie przyjmą bo to już było poza Krakowem(tak dokładnie to chyba tak z 400 metrów poza granicą bo gmina Kraków zaczyna się od poligonu na Pasterniku-kto jest tu z Kraku ten wie).
I jak stwierdził policjant na moją cichutką prośbę-On tutaj zawiadomienia nie przyjmie i nie przekaże do właściwego komisariatu bo nie może "komuś zabierać pracy"(powinien raczej szczerze stwierdzić że nie ma ochoty robić czegoś ponad to co wymuszają na nim przepisy) I po raz kolejny usłyszałem że jeśli szkody nie są duże to warto pomyśleć o ściąganiu kasy z własnej polisy bo "owszem ma pan mocne dowody ale to wszystko nie musi być takie proste".
Cóż jeśli jeszcze mi się nie odechciało boksowania z policyjną administracją to mam jechać do komisariatu w Zielonkach bo to ich obszar(znowu spory kawałek i to już poza Kraków-korki duże,jeszcze się się rozpadało jak cholera aż mi szkapa zaczęła się dławić). Dotarłem w końcu i cały przemoczony od deszczu odnalazłem Komisariat. Wpadam na dyżurkę,referuję problem,kończąc sakramentalnym pytaniem:"Podobno ten parking to wasz rewir i tu powinienem się zgłosić??" Dyżurny spojrzał na mnie ,usłyszałem kolejne w ciągu tego dnia znaczące westchnienie i cichutką odpowiedz:"No niestety tak..."(full prawdziwy cytat).
Teraz tylko pozostało czekać bo muszą być do tego odpowiedni funkcjonariusze a oni są w terenie. Po 10 minutach usłyszałem od dyżurnego dostałem informację że "utknęli na dłużej i będą dopiero za 1,5 godziny więc może lepiej jak przyjdę w inny dzień". Szczerzę powiem,teraz to już zagotowałem się w środku. Było już popołudnie,ja byłem cały przemoczony od deszczu,bez obiadu,jestem studentem,mam teraz sesję,muszę się uczyć a nie jezdzić po komisariatach na drugą stronę miasta spalając przy tym mnóstwo benzynki. Jednak wytrzymałem nerwowo i zimno odrzekłem:"To ja poczekam".
Wyciągnąłem książkę i ku ogromnemu zdziwieniu przechodzących funkcjonariuszy zacząłem się uczyć(egzamin tuż tuż:)). Po około pół godziny kiedy chyba już stwierdzili że nie odpuszczę to wezwano mnie do pokoju. Tu już nie było się do czego przyczepić,było miło i sympatycznie,powiedziałem co miałem do powiedzenia,spisano protokół,jedynie pan który dokonywał oględzin robił wiele znaczące miny w stylu: "Boże ale gość ma problem,parę rys na zderzaku a on zawraca nam d*** na tym deszczu". Po zakończeniu czynności spytałem: Czy jeśli mam nr rej tego pojazdu i tak mocne dowody jak monitoring+świadek to czy dostanę szybko dane tych ludzi co mi to zrobili? Pan policjant stwierdził że WCALE nie muszą ich znalezć! W reakcji na moje trwożne oblicze funkcjonariusz brnął dalej-często w przypadku takich starych aut,nowi właściciele często nie przerejestrowują ich,bardzo często też umowy kupna-sprzedaży są ustne i potem ciężko sprzedawcy przypomnieć sobie dane kupującego dlatego kolejnego właściciela czasami jest ciężko zidentyfikować.
Poza tym to On widzi że sprawca jest z powiatu wadowickiego i On nie wie kiedy Policjanci by się tam w tych Wadowicach zabrali za to. Dlatego być może będę to i tak musiał załatwić poprzez swoje AC...
No cóż odnoszę wrażenie że żyjemy w państwie,które praktycznie w każdej sferze życia jest odwrócone do nas tyłem. Płacimy te podatki od tych naszych zarobków,wlewamy do tych baków tyle tego zakcyzowanego paliwa-w zamian za to policjanci wypatrują czy aby na pewno mamy w tych naszych,dużych,bezpiecznych i zadbanych autach światła przerobione z homologacją i szyby o odpowiedniej przepuszczalności światła i oponki z homologacją bo może a nuż uda nam się jeszcze bardziej uprzykrzyć życie. Za to kierowca starego rozpadającego się Renault 19 z nr rej KWA może spokojnie dalej rozpier**** kolejne rzadkie i piękne samochody na parkingach marketów. W końcu frajer z taką furą jak mustang musi mieć siano na utratę zniżek AC-policjanci mu to uświadomią... Sorry za wypływającą z tekstu gorycz. Gwoli uczciwości-Większość cytatów z tekstu nie jest przytoczona co do słowa ale oddają całokształt tych sytuacji.
Zmroziło mnie jak to usłyszałem i kołatającym sercem spojrzałem na przód Kucyka-na szczęście nic wielkiego się nie stało:połamana rejestracja,obtarty zderzak,niewielka wgniotka-mustang to jednak kawał,dobrze poskładanego samochodu. Świadkowi udało się zapamiętać numery rejestracyjne,zaczynały się od KWA-goście byli z rejonu Wadowic. Wziąłem dane świadka i poleciałem do ochrony obiektu. Okazało się że wszystko się pięknie nagrało na kamerze przemysłowej.
Cóż...mocne dowody,świadek,szkoda,ucieczka z miejsca zdarzenia-sprawa oczywista. Odetchnąłem z ulgą,bo wcale nie chodziło mi o kasę z ich OC bo szkoda nie jest jakaś duża ale wk**** mnie mnie czyjaś bezczelność, brak odwagi cywilnej i zdolności do ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny. I w tym miejscu zaczął się gigantyczny problem.
Zadzwoniłem na 997 zgłaszając zdarzenie. Funkcjonariusz powiedział że przyjął zgłoszenie ale radiowóz na pewno nie przyjedzie i w celu złożenia zawiadomienia i zeznań oraz zebranych dowodów muszę się udać do komisariatu w swoim rejonie. Po udaniu się w tym samym dniu na "swój" komisariat i po zwięzłym sprawozdaniu problemu na wstępie dowiedziałem się że tam nie ma wydziału Ruchu Drogowego i oni takiego zgłoszenia na pewno nie przyjmą.
MOŻE obsłużą mnie w komendzie głównej bo tam jest wydział.(tak na marginesie-Zdziwiło mnie to,bo brak tego wydziału parę miesięcy wcześniej nie przeszkadzał policjantowi z tego właśnie komisariatu przetrzepać mi całe auto na jednej z głównych arterii Krakowa i zabrać mi dowód rej. za nieprzerobione światła.-no cóż to był piątek wieczór i pół podkrakowskiej wiochy jadącej na markety patrzyło jak zatrzymał nowiutkiego mustanga. Poczuć się jak strażnik Texasu-bezcenne:)) Poza tym usłyszałem że policja ma takich stłuczek parkingowych bez winnego setki dziennie i najlepiej to rozwiązać poprzez własne AC! Wściekłem się pomyślałem że tak tego nie zostawię,poza tym zależało mi na czasie bo zapis z monitoringu,bądz co bądz ważny dowód, zostałby wykasowany zanim ja zdążyłbym złożyć zawiadomienie .
Na drugi dzien(wczoraj) udałem się Komendy Głównej(dla mnie to druga strona Krakowa-w godzinach szczytu-godzina jazdy-dla załatwienia takiej pierdoły jak złożenie zawiadomienia o takim zdarzeniu jest jedno miejsce na całe prawie milionowe miasto). W wydziale odsyłano mnie kolejno do pięciu biur na różnych piętrach i w każdym musiałem referować swój problem. W każdym po skończonym moim referacie, następowało długie,znaczące westchnienie funkcjonariusza i pytanie:"a kto pana tu przysłał?" W końcu w piątym,właściwym pokoju pan Policjant już poczuł że nie ma za bardzo jak wykręcić się od mojej sprawy więc powiedział że przyjmie ale to potrwa i muszę czekać.
No cóż poczekałem sobie przed jego biurem 40 minut,kiedy w końcu wyszedł i zadał pytanie: "A gdzie to było?" Ja mówię że przed Leroy Merlin przy obwodnicy Krakowa. Iskierka nadziei zapłonęła w oku policjanta. Chwycił za telefon i zadowolony mówi do słuchawki:"Józiu,Lerę merlę(oryginalny cytat) obok obwodnicy to już jest powiat?! TAK! To dzięki Józiu!" Odłożył telefon i triumfalnym tonem oznajmia mi że tutaj oni tego nie przyjmą bo to już było poza Krakowem(tak dokładnie to chyba tak z 400 metrów poza granicą bo gmina Kraków zaczyna się od poligonu na Pasterniku-kto jest tu z Kraku ten wie).
I jak stwierdził policjant na moją cichutką prośbę-On tutaj zawiadomienia nie przyjmie i nie przekaże do właściwego komisariatu bo nie może "komuś zabierać pracy"(powinien raczej szczerze stwierdzić że nie ma ochoty robić czegoś ponad to co wymuszają na nim przepisy) I po raz kolejny usłyszałem że jeśli szkody nie są duże to warto pomyśleć o ściąganiu kasy z własnej polisy bo "owszem ma pan mocne dowody ale to wszystko nie musi być takie proste".
Cóż jeśli jeszcze mi się nie odechciało boksowania z policyjną administracją to mam jechać do komisariatu w Zielonkach bo to ich obszar(znowu spory kawałek i to już poza Kraków-korki duże,jeszcze się się rozpadało jak cholera aż mi szkapa zaczęła się dławić). Dotarłem w końcu i cały przemoczony od deszczu odnalazłem Komisariat. Wpadam na dyżurkę,referuję problem,kończąc sakramentalnym pytaniem:"Podobno ten parking to wasz rewir i tu powinienem się zgłosić??" Dyżurny spojrzał na mnie ,usłyszałem kolejne w ciągu tego dnia znaczące westchnienie i cichutką odpowiedz:"No niestety tak..."(full prawdziwy cytat).
Teraz tylko pozostało czekać bo muszą być do tego odpowiedni funkcjonariusze a oni są w terenie. Po 10 minutach usłyszałem od dyżurnego dostałem informację że "utknęli na dłużej i będą dopiero za 1,5 godziny więc może lepiej jak przyjdę w inny dzień". Szczerzę powiem,teraz to już zagotowałem się w środku. Było już popołudnie,ja byłem cały przemoczony od deszczu,bez obiadu,jestem studentem,mam teraz sesję,muszę się uczyć a nie jezdzić po komisariatach na drugą stronę miasta spalając przy tym mnóstwo benzynki. Jednak wytrzymałem nerwowo i zimno odrzekłem:"To ja poczekam".
Wyciągnąłem książkę i ku ogromnemu zdziwieniu przechodzących funkcjonariuszy zacząłem się uczyć(egzamin tuż tuż:)). Po około pół godziny kiedy chyba już stwierdzili że nie odpuszczę to wezwano mnie do pokoju. Tu już nie było się do czego przyczepić,było miło i sympatycznie,powiedziałem co miałem do powiedzenia,spisano protokół,jedynie pan który dokonywał oględzin robił wiele znaczące miny w stylu: "Boże ale gość ma problem,parę rys na zderzaku a on zawraca nam d*** na tym deszczu". Po zakończeniu czynności spytałem: Czy jeśli mam nr rej tego pojazdu i tak mocne dowody jak monitoring+świadek to czy dostanę szybko dane tych ludzi co mi to zrobili? Pan policjant stwierdził że WCALE nie muszą ich znalezć! W reakcji na moje trwożne oblicze funkcjonariusz brnął dalej-często w przypadku takich starych aut,nowi właściciele często nie przerejestrowują ich,bardzo często też umowy kupna-sprzedaży są ustne i potem ciężko sprzedawcy przypomnieć sobie dane kupującego dlatego kolejnego właściciela czasami jest ciężko zidentyfikować.
Poza tym to On widzi że sprawca jest z powiatu wadowickiego i On nie wie kiedy Policjanci by się tam w tych Wadowicach zabrali za to. Dlatego być może będę to i tak musiał załatwić poprzez swoje AC...
No cóż odnoszę wrażenie że żyjemy w państwie,które praktycznie w każdej sferze życia jest odwrócone do nas tyłem. Płacimy te podatki od tych naszych zarobków,wlewamy do tych baków tyle tego zakcyzowanego paliwa-w zamian za to policjanci wypatrują czy aby na pewno mamy w tych naszych,dużych,bezpiecznych i zadbanych autach światła przerobione z homologacją i szyby o odpowiedniej przepuszczalności światła i oponki z homologacją bo może a nuż uda nam się jeszcze bardziej uprzykrzyć życie. Za to kierowca starego rozpadającego się Renault 19 z nr rej KWA może spokojnie dalej rozpier**** kolejne rzadkie i piękne samochody na parkingach marketów. W końcu frajer z taką furą jak mustang musi mieć siano na utratę zniżek AC-policjanci mu to uświadomią... Sorry za wypływającą z tekstu gorycz. Gwoli uczciwości-Większość cytatów z tekstu nie jest przytoczona co do słowa ale oddają całokształt tych sytuacji.
Ostatnio zmieniony 2009-05-28, 07:52 przez Rocky, łącznie zmieniany 1 raz.
Bosze to tylko potwierdza moją codzienną ogólną ocenę otaczającej mnie rzeczywistości - żyjemy - w debilnym kraju o nazwie Polska
Pozostaje ci chyba zachować się jak Van Dame lub Clint, znaleźć drania i samodzielnie wymierzyć mu karę - gwoździem na masce pisząc co o nim myślisz.




Pozostaje ci chyba zachować się jak Van Dame lub Clint, znaleźć drania i samodzielnie wymierzyć mu karę - gwoździem na masce pisząc co o nim myślisz.


[img]http://i938.photobucket.com/albums/ad230/RedHornet_PL/Avatar/Avatar-Stripe-5-ANIM.gif[/img]
Best 1/4 ET 12,89
Best 1/4 ET 12,89