Mustang był pierwszym samochodem zaprojektowanym dla ludzi młodych (nie dla starych pierdzieli ani "młodzieńców" z kryzysem wieku średniego), co nie oznacza, że jest on łatwy w prowadzeniu dla niedoświadczonego kierowcy (dla wielu doświadczonych kierowców stanowi on spore wyzwanie). Wiele zależy od Twoich osobistych cech i umiejętności, wyczucia auta, odpowiedzialności i przezorności. Po prostu musisz czuć do auta respekt, ale nie możesz tez się go bać i panikować gdy np. na mokrym zachowa się inaczej niż chciałeś.
Mam rówieśników (za 2 tygodnie minie 10 lat odkąd legalnie poruszam się autem), którzy pokonując połowę przebiegu tego, co ja skasowali kilka aut, stłuczek pewnie sami nie są w stanie zliczyć (rekordzista w pewnym okresie miał średnio jedną w tygodniu), kilku odwiedzam też... na cmentarzu. Ale znam również takich którzy przez pół miliona kilometrów nie mieli nawet najmniejszej stłuczki (podobnie jak ja). Także tak jak napisałem wiele zależy od umiejętności, opanowania ale także i szczęścia.
Zawsze możesz zacząć od jakiegoś mułka np. Mustanga 2.3 (90 KM) który z automatem z trudem osiąga 140 km/h ale posiada tylny napęd, też staje bokiem na śliskiej nawierzchni i wiele uczy w ten sposób albo po prostu od kontroli rodzicielskiej w nowszym modelu

Na pocieszenie powiem Ci, że człowiek od którego z ojcem odbierałem w wieku 20 lat mojego Mustanga był pewien, że to kwestia dni lub tygodni gdy auto pod nogą chłopaczka skończy na drzewie lub latarni. Ale jak widać się tak nie stało
