Post
autor: pudel » 2009-03-16, 20:44
Jedzie kowboj po prerii i widzi samotnie rosnące drzewo. W drzewie dziuple, a wokoło dziupli ślady po dużej liczbie kul, jakby ktoś z karabinu maszynowego strzelał. Zaciekawiło to kowboja. Podjechał bliziutko, zsiadł z konia i zajrzał do dziupli. Nagle ze środka wyłaniają się ręce, chwytają kowboja za uszy, a jakiś głos mówi:
- Ssij! Zobaczysz, że ci się spodoba!
Z wnętrza dziupli wyłania się męski członek. Kowboj opiera się, wrzeszczy, ale to coś ze środka coraz mocniej ściska go za uszu i powtarza:
- Ssij, ssij! Zobaczysz że ci się spodoba!
Kowboj nie wytrzymał bólu, wziął do buzi i odessał co musiał. Zaraz potem reszką sił wyrwał się z uścisku i odskoczył od drzewa. Wyjął rewolwery i ze wściekłością w oczach wpakował w dziuplę wszystkie kule z magazynków. Gdy ucichły strzały, kowboj podchodzi ostrożnie do dziupli i z zaciekawieniem zagląda do wnętrza. W tym momencie coś chwyta go za uszy i mówi:
- Ssij, ssij! Mówiłem ze ci się spodoba!
GDYBY BÓG POPIERAŁ PRZEDNI NAPĘD - CHODZILIBYŚMY NA RĘKACH.....