w zasadzie z placu boju niewiele nowego, ale pochwalę się dwiema rzeczami, bardziej ku pokrzepieniu innych (druga by nie było offtopu

):
Ponad pół roku temu gdy mój blacharz (drugi z kolei) poważnie zachorował (chyba mogę tu powiedzieć - nowotwór) szukałem kolejnego warsztatu który to by zajął się moim źrebakiem, a w międzyczasie i ja usłyszałem diagnozę - nowotwór złośliwy. Tak więc rozpoczął się dla mnie nowy "mustang race" - ja vs remont mojego kuca (który ruszył do kolejnego warsztatu). Tymczasem proces restauracji trwa a ja już jestem po zakończonej chemioterapii z wynikiem na dzień dzisiejszy: brak nowych tworów, czysto

)))
Rekordowo długich włosów już nie ma, pojawiły się nowe blizny, ale żyję dalej, wygrałem wszystko co było do wygrania, remont cały czas do przodu, czego chcieć więcej? być może tylko pozytywnego nastawienia u wszystkich, których coś złego dosięga, by odnaleźli swój własny "race"
i na koniec coś czego wcześniej nie pokazałem, nowe kopyta dla qunia w oryginalnym rozmiarze i kolorystyce dla `67 czyli 14x5.5
