Post
autor: Dezo » 2012-03-08, 11:46
Zrobiłem małą aktualizację, bo część zdjęć "uciekła" z postów.
No i jest świetna okazja - 66 jeździ jak szalony. Ale po kolei.
Na II OZM do Poznania Mustangiem nie dojechałem, bo odmówił posłuszeństwa. Mechanik, który robił remont próbował szybkiej reanimacji ale nie wiedział co się stało... Silnik zaczął nierówno chodzić, stracił moc, przerywał... Umówiliśmy sie na inny termin aby sprawdzić co jest przyczyną, jednak... warsztat z powodu braków kadrowych odkładał termin przyjęcia auta. Tak minął ponad rok, podczas którego postanowiłem odpocząć od klasyków i wsiadłem, najpierw do V6 z 2001r a później do GT z 2008. 66 stał sobie w garażu...
W międzyczasie umówiłem się z innym, znajomym mechanikiem, że w wolnym terminie weźmie Mustanga 66 na warsztat. Zależało mi właśnie na tym człowieku, bo jest typowym "silnikowcem" i wcześniej tchnął już ducha w mojeg Poldka Borewicza. Tak się stało kilka dni temu. Mustang wylądował w warsztacie i zaczęły się poszukiwania przyczyny arytmii serca. Sprawdzeniu poddano:
- cały układ paliwowy,
- rozrząd,
- kamerka wjechała do cylindrów, sprawdzono ciśnienie,
- rozebrany, wyczyszczony i wyregulowany został gaźnik,
- zdemontowano kolektor dolotowy, oczyszczono powierzchnie i przykręcono na nowych uszczelkach,
- układ elektryczny i zapłonowy.
Przyczyna awarii: mały, króciutki, zakichany kabelek w aparacie zapłonowym, który nie stykał tak jak powinien.
Uważajcie na drobiazgi - diabeł tkwi w szczegółach.
Pozdrawiam
Samotny Wilk