[Duchu] 1967 Mustang Coupe V8
Moderatorzy: Hans, Pavulon_, Pavulon_, Hans
- pluzz
- Forumowicz
- Posty: 451
- Rejestracja: 2008-08-21, 15:44
- Model: Coupe 289 V8
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: bialy
- Kontakt:
He He! Dobre!!!! Powinienem pojechac do goscia i mu wygarnac co nieco ale az mi sie nie chce z nim gadac... Teraz wiekszosc sam robie ale bede musial oddac mu auto na poprawienie wlotu powietrza bo mi jeszcze to wisi i az sie boje co z tego moze wyniknacDezo pisze:I proszę Cię - pod żadnym pozorem nie powierzaj auta Damonowi.



- Dezo
- Forumowicz
- Posty: 1614
- Rejestracja: 2009-03-10, 14:14
- Model: BULLITT
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: HG
- Kontakt:
Pluzz - apeluję do Ciebie! Zastanów się co robisz.
Ja mam inną zasadę - jeżeli ktoś, komu zlecam jakąkolwiek usługę - spier...li robotę, to za żadne skarby nie wolno mu pozwalać na jej porawienie, naprawienie itp. Wiadomo, że skoro raz zepsuł, to już nie naprawi bo jest kiepski, a może zrobić jeszcze gorzej.
Zasady tej się trzymam i sprawdza się, bo nauczyłem się jej też na własnej skórze. Do tego jeszcze najlepiej często patrzeć fachowcowi na ręce i jak widać, że coś jest nie tak, to dziękuję, do widzenia, zabieram zabawki, masz pięć złotych za fatygę.
Pogoń dziada i nic od niego już nie chciej. No chyba, że Ci kasę odda lub jakąś rekompensatę w częściach.
Przecież on Ci otwór pod ten nowy wlot
piłą spalinową wyrżnie. 
Ja mam inną zasadę - jeżeli ktoś, komu zlecam jakąkolwiek usługę - spier...li robotę, to za żadne skarby nie wolno mu pozwalać na jej porawienie, naprawienie itp. Wiadomo, że skoro raz zepsuł, to już nie naprawi bo jest kiepski, a może zrobić jeszcze gorzej.
Zasady tej się trzymam i sprawdza się, bo nauczyłem się jej też na własnej skórze. Do tego jeszcze najlepiej często patrzeć fachowcowi na ręce i jak widać, że coś jest nie tak, to dziękuję, do widzenia, zabieram zabawki, masz pięć złotych za fatygę.
Pogoń dziada i nic od niego już nie chciej. No chyba, że Ci kasę odda lub jakąś rekompensatę w częściach.
Przecież on Ci otwór pod ten nowy wlot


Samotny Wilk
Odnośnie moich problemów z przegrzewaniem się. To zalałem mustangowi pół litra spirytusu (octu) do chłodnicy i następnego dnia zalałem świeżej wody co by kaca nie miał, a i dzisiaj znalazłem taki wichajster co myślałem że to ssanie jest (paliwo mi kapie z filtra i sie zapowietrza i ciężko ruszyć więc filtr do wymiany
) i okazało sie że już mi się nie grzeje woda (no jak stoje w korku to troche mi wzrasta). Czy Wy też macie takie ustrojstwo u siebie?? aha i profilaktycznie wymienie sobie termostat bo to pare złotych tylko kosztuje 
A i jutro jade do fachowca, który jak narazie ma odwage rozebrać wyczyścic i złożyć silnik ciekawe czy sie jutro przestraszy.


A i jutro jade do fachowca, który jak narazie ma odwage rozebrać wyczyścic i złożyć silnik ciekawe czy sie jutro przestraszy.
Motoryzacyjnie to docieram silnik cały czas. Z zawieszania pozostało mi tylko ustawienie kątów (wymieniłem resory z tyłu wieć mi tak już nie siedzi). To na zlocie to była taka drobna awaria (coś było niedokońca dokręcone i sie obluzowało i dzień po powrocie było już zrobione). Przeczyściłem chłodnice i zamontowałem owiewke więc już sie nie grzeje.
No i czekam na ostatnią część ze stanów a mianowicie zawias do popielniczki (kupiłem jakiś z rozbieranego stanga) więc wkońcu zlikwiduje tą brzydką dziure w desce.
A i planuje sie do bełchatowa wybrać w sierpniu zobaczyć jak się samochód dłuższej trasie spisuje.
P.S
Do grzebania zawsze się coś znajduje.
No i czekam na ostatnią część ze stanów a mianowicie zawias do popielniczki (kupiłem jakiś z rozbieranego stanga) więc wkońcu zlikwiduje tą brzydką dziure w desce.
A i planuje sie do bełchatowa wybrać w sierpniu zobaczyć jak się samochód dłuższej trasie spisuje.
P.S
Do grzebania zawsze się coś znajduje.