HUMOR

Co tam Panie w polityce ?

Moderatorzy: horse, horse

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
horse
Forumowicz
Posty: 636
Rejestracja: 2009-02-09, 22:43
Model: Mustang Convertible
Silnik: V6 4.0
Kolor: Torch Red
Kontakt:

Post autor: horse » 2009-11-27, 20:49

najnowszy filmik zmontowany z hali miziowej

http://sendables.jibjab.com/view/pEBQ6ctdVnk6T0Ug


Jam jest Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty!!! :D

Awatar użytkownika
horse
Forumowicz
Posty: 636
Rejestracja: 2009-02-09, 22:43
Model: Mustang Convertible
Silnik: V6 4.0
Kolor: Torch Red
Kontakt:

Post autor: horse » 2009-11-27, 21:06

Krzysiu mówiles ze nie pamietasz co sie dzialo miedzy 15 a 16 zdjeciem ja niestety sobie przypomnialem :P

http://sendables.jibjab.com/view/RjtyAeGAFa1wGjfm


Jam jest Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty!!! :D

kaes
Forumowicz
Posty: 814
Rejestracja: 2008-11-05, 13:13
Model: 2007
Silnik: V6 4.0
Kolor: czarny, chwilowo bez pasów
Kontakt:

Post autor: kaes » 2009-11-27, 21:08

horse przestań bo nie uda mi się chaty potem wysprzątać ze smarków i sliny :rotfl:


CS6 Progress bar
[||||||||||||||||||--------------------------------] 36%

Obrazek

Awatar użytkownika
horse
Forumowicz
Posty: 636
Rejestracja: 2009-02-09, 22:43
Model: Mustang Convertible
Silnik: V6 4.0
Kolor: Torch Red
Kontakt:

Post autor: horse » 2009-11-27, 21:10

juz wszystko inne pamietam :P wiec juz chyba przestane :)


Jam jest Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty!!! :D

kaes
Forumowicz
Posty: 814
Rejestracja: 2008-11-05, 13:13
Model: 2007
Silnik: V6 4.0
Kolor: czarny, chwilowo bez pasów
Kontakt:

Post autor: kaes » 2009-11-27, 21:13

wszystko pamiętasz? ja znalazłem jeszcze jedno zdjęcie twoje z soboty rano...
Obrazek

i drugie twoje z niedzieli rano:
Obrazek

(co to za facet się do ciebie przytula??)


i tu jeszcze jedno jak jechaliśmy na pace na górę:
Obrazek


CS6 Progress bar
[||||||||||||||||||--------------------------------] 36%

Obrazek

Awatar użytkownika
horse
Forumowicz
Posty: 636
Rejestracja: 2009-02-09, 22:43
Model: Mustang Convertible
Silnik: V6 4.0
Kolor: Torch Red
Kontakt:

Post autor: horse » 2009-11-27, 21:15

no k...a jestem koniem i nie moglem mu pomoc :D:D
Ostatnio zmieniony 2009-11-27, 21:15 przez horse, łącznie zmieniany 1 raz.


Jam jest Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty!!! :D

Awatar użytkownika
AluStar
Forumowicz
Posty: 2315
Rejestracja: 2008-09-09, 23:25
Model: GT500
Silnik: inny V8
Kontakt:

Post autor: AluStar » 2009-11-27, 21:56

horse - oskar dla ciebie . :D ;) :D



Awatar użytkownika
Sonia
Młodszy Forumowicz
Posty: 61
Rejestracja: 2009-07-07, 09:59
Model: My Little Pony
Kolor: Fioletowy

Post autor: Sonia » 2009-11-27, 22:17

:rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:



Awatar użytkownika
RAFAŁ (GROSZEK)
Stowarzyszenie MKP
Posty: 2438
Rejestracja: 2009-03-28, 17:28
Model: był SN95 jest GT2011
Silnik: V8 5.0
Kolor: SREBRNY

Post autor: RAFAŁ (GROSZEK) » 2009-11-28, 14:12




Jakkas
Młodszy Forumowicz
Posty: 12
Rejestracja: 2009-05-30, 14:36
Model: Ford Mustang 1965 coupe
Silnik: inny V8
Kontakt:

Post autor: Jakkas » 2009-11-30, 11:10

Czy ta historia może być prawdziwa?
Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, hmm więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę hmm - a wtedy wiadomo - wąż.

Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały motyla noga jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni ptaszek to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest motyla noga za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko stokrotka - oż motyla noga , no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. motyla noga , wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot motyla noga popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.

Lecę motyla noga na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego motyla noga z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ptaszek , najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, motyla noga , żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ptaszek , przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ptaszek trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.

Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ptaszek , nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten motyla noga głąb zamiast przyjść do mnie to motyla noga chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No głupi i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ptaszek , uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.

Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i motyla noga koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ptaszek i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. motyla noga , gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.

Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. motyla noga , mam w aucie, ptaszek , ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w stokrotka . Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, motyla noga , ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ptaszek złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu motyla noga powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w ptaszek , pacanie.
Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. motyla noga , drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - motyla noga , ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ptaszek , to go musi wygonić albo utopić.

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego motyla noga dalej nie wylało z kąpielą. motyla noga mać, urwało się wszystko w stokrotka i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w ptaszek - jak się to gdzieś przytka, to będę miał głupi. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten motyla noga kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on motyla noga wyszedł, którędy? Ano motyla noga wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja motyla noga stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. motyla noga mać. Przynajmniej kuleje.

Straty: głupi łazienki, w obu przelała się woda z wanien, głupi piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do głupi, brezent z reklamą firmy - poszedł w ptaszek , latarka - w ptaszek , pogrzebacz w ptaszek . Afera na ulicy jak ptaszek .


If You can't hear it before You can see it... what's the point ?

Awatar użytkownika
RAFAŁ (GROSZEK)
Stowarzyszenie MKP
Posty: 2438
Rejestracja: 2009-03-28, 17:28
Model: był SN95 jest GT2011
Silnik: V8 5.0
Kolor: SREBRNY

Post autor: RAFAŁ (GROSZEK) » 2009-11-30, 11:37

ale ludziska mają pomysły żeby kotem kanalize przeczyszczać ............................................................BRZUCH MNIE BOLI LEŻĘ POD BIURKIEM :D :D :rotfl: :rotfl: :rotfl:



kaes
Forumowicz
Posty: 814
Rejestracja: 2008-11-05, 13:13
Model: 2007
Silnik: V6 4.0
Kolor: czarny, chwilowo bez pasów
Kontakt:

Post autor: kaes » 2009-11-30, 16:10



CS6 Progress bar
[||||||||||||||||||--------------------------------] 36%

Obrazek

Awatar użytkownika
RAFAŁ (GROSZEK)
Stowarzyszenie MKP
Posty: 2438
Rejestracja: 2009-03-28, 17:28
Model: był SN95 jest GT2011
Silnik: V8 5.0
Kolor: SREBRNY

Post autor: RAFAŁ (GROSZEK) » 2009-11-30, 18:02




Awatar użytkownika
Jania
Młodszy Forumowicz
Posty: 73
Rejestracja: 2009-04-21, 10:57
Model: GT 05 premium manual
Silnik: V8 4.6
Kolor: Sonic Blue
Kontakt:

Post autor: Jania » 2009-12-01, 11:58




Awatar użytkownika
pluzz
Forumowicz
Posty: 451
Rejestracja: 2008-08-21, 15:44
Model: Coupe 289 V8
Silnik: V8 4.6
Kolor: bialy
Kontakt:

Post autor: pluzz » 2009-12-01, 12:28

To mi przypomnialo ten skecz Eddiego Izzarda w wykonaniu klockow lego :D



Tomasz
Obrazek
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wszystko poza Mustangiem”