Dzień po zlocie w Poznaniu w drodze do pracy miałem na drodze stłuczkę. W skrócie ja wyprzedzałem a Pani kierująca pojazdem który wyprzedzałem postanowiła w tym samym momencie zacząć wyprzedzać samochód jadący przednią. Finał był taki , że swoim lusterkiem uderzyła w moje a dalej od wysokości klamki drzwi pasażera poszła już po lakierze i trafiła mocno w tylne nadkole. Pani sama nie chciała się przyznać do winy więc na miejscu była Policja , która po oględzinach i wysłuchaniu relacji mojej i drugiej strony orzekła o winie Pani kierującej BMW. Została sporządzona notatka na której wyraźnie jest wskazane kto jest sprawcą, przyczynie i ukaraniu Pani mandatem.
dalej to standard - zgłoszenie do ubezpieczalni, oględziny, kosztorys z ubezpieczalni na śmiesznie niską kwotę i moje odwołanie wraz z dokładną kalkulacją kosztów robocizny, cen nowych części itd. Przez trz tygodnie była cisza aż do dziś.... No i tu się zaczęły prawdziwe żarty ze strony PZU.












Na końcu dodają, że mogę dochodzić roszczeń na drodze sądowej



Za przeproszeniem KU....RWA JEGO MAĆ
















Tu moja prośba do osób które orientują się w temacie walki z takimi firmami. Szczerze to nigdy jeszcze nie spotkałem się z taka sytuacją gdzie pomimo notatki Policji z wyraźnym wskazaniem sprawcy ubezpieczyciel ma to w d....upie i odmawia wypłaty







