Wczoraj. Moturem. Kolega nie z klubu wyjechał mi z podporządkowanej IV generacją prosto pod koła, nie miałem gdzie uciec, a że było lekko po deszczu to i hamowanie nie na wiele sie zdało. Motur skasowany, w Stangu nieco popsuty bok, ale odjechał o własnych siłach. Ja jestem letko poobijany, to i owo mnie hmm , więc nie śpię. Zlot sobie odpuszczę niestety, 300 km w jedną stronę za kółkiem będzie mało przyjemne w tej sytuacji

Dokumentacja foto:
tutaj
BTW kolegę oczywiście zaprosiłem do klubu, sympatyczny, był zdecydowanie bardziej przejęty sytuacją ode mnie.
Pozdrawiam - Maciek.