Moim marzeniem jest posiadanie bulgoczącej V8ki. Wolny ssak, ponieważ tylko takie zasilanie uznaję. Przymierzam się zatem do zakupu V8 made in USA, co ze względu na klimat aut amerykańskich jest oczywistą oczywistością. BMW V8 mnie nie kręci. Do sedna - to w jakim kraju żyjemy dla każdego jest oczywiste. Ta oczywista rzeczywistość wpływa na nasze wybory. Gdybym mieszkał w USA to w moim garażu stałyby Ford Raptor, Dodge Challenger, replika AC Cobra i może coś europejskiego.
Zanim zawitałem na to forum, gdzie trafiłem wcześniej na forumowicza, który otworzył mi oczy na pewne rzeczy (Pan Karol z Bełchatowa - pozdrawiam

Jestem tutaj poniekąd z przymusu, rozsądku, jakiegoś już dokonywanego wyboru. A wybór mój dotyczy kwestii takiej - czy iśc za głosem serca i kupić Challengera w wersji R/T a potem doświadczyć wszelkich bolączek, że to auto da mi w kość pod względem serwisu w Polsce. Czy też iśc na jakiś kompromis, kupić Mustanga, cieszyć się V8 i mieć mniej kłopotów. Camaro, Corvette, itp mnie nie kręcą, chociaż pewnie jakby co do czego doszło, to kto wie.
Moje doświadczenia z Mustangiem FR 500 (tor) są takie, że to auto fajnie jedzie, ale tylko do zakrętu, potem niestety trzeba mocno kręcić kierownicą żeby zaczął skręcać. Nie mówię tu o podsterowności jako takiej, tylko o charakterze pracy kierownicą. W Corvette C6R ani w Caddy CTS -V tego nie czułem. Miałem wrażenie, że to jakiś wóz drabiniasty, z promieniem skrętu TIRa. Pod względem charakterystyki jazdy bardzo pasuje mi Caddy, ale to już totalna exotyka jak na Polskę.
Za Mustangiem przemawia poręczność na wąskich polskich drogach, parkingach, przejazdach. No i lepszy dostęp do części.
Za Dodgem przemawia wulgarny wygląd zbója, który jest ociężały ale jest jak Pudzian. Budzi respekt, choć każdy myśli, co myśli.
Co Wami kierowało, że zdecydowaliście się na posiadanie Mustanga? Serce? Przypadek, rozsądek? Kompromis?
Będzie mi bardzo miło poznać Wasze opinie. Moją już znacie.
Tom