Czytam i czytam, postanowiłem więc dorzucić swoje 2 grosze. Mam mustanga piątej generacji z silnikiem 3,7. Moim zdaniem ten samochód bardzo średnio nadaje się do jazdy w zimie. Oczywiście, jeśli ktoś mieszka w Warszawie i na co dzień ma odśnieżone drogi to można tym autem jeździć cały rok. Ja niestety mieszkam poza miastem I bardzo często mam do czynienia ze śniegiem. Nawet jeśli rano gdy wyjeżdżam do pracy jest czarno, to nigdy nie mam gwarancji, ze przez 8 godzin śnieg nie spadnie. Nawet jeśli droga jest czarna to po nocy zimowej na wsi, pomiędzy polami, w lesie zawsze jest ślisko. Pierwszą zimę używałem mustanga, śledziłem pogodę i jak nie zapowiadali opadów to pomykałem konikiem. Ale moim zdaniem to bez sensu. Przecież jazda koniem ma być frajdą i przyjemnością, a nie jazdą dziadkową z duszą na ramieniu czy nie wpadnę w poślizg. I od razu zaznaczę, że kupiłem porządne zimówki, prawo jazdy mam ponad 20 lat i przejechałem już ze dwa miliony km. W tym roku nawet nie zmieniłem kół. Mustang stoi w garażu, jak jest sucho i czarno na drodze to wyjeżdżam żeby go rozruszać. Ale do pracy jeżdżę innym samochodem, bo to rozsądniejsze. Ale od kwietnia do końca listopada - tylko mustang. I to nie w tym rzecz, że mustang co chwile wpada w poślizgi. Nie, nie wpada, ale ryzyko jest bardzo duże. Kiedyś wracałem koniem, gdy na drodze zrobiła sie nagle szklanka. To był koszmar. Nawet ruszanie na prostej w korkach było nie lada wyzwaniem.
Jeśli ktoś zapyta, czy drugi raz kupiłbym tak mało praktyczne auto, odpowiem, ze bez zastanowienia wybrałbym mustanga. Żaden samochód nie dał mi takiej frajdy

.
Być może najnowsza generacja prowadzi sie lepiej, nie wiem. Wybór należy do ciebie. Jeśli stać cię na zrobienie sobie przyjemności w postaci konika - nie zastanawiaj sie, ale nie licz na to, że to będzie praktyczny, rodzinny samochód całoroczny
