oO - Groszek, to by było to ... bez rzeźni za kółkiem. Odcinki po 300km / dzień = wypompowani ludzie, którzy padają na dziób po przyjeździe zamiast mieć z tego frajdę, wypić parę browarów, pogadać, cieszyć się Mustang Race ... to nie Paris-Dakar...). Można zrobić dłuższą trasę, owszem, ale trzeba dodać dzień, aby jednostkowo nie robić kosmicznych tras (chodzi o klasyki, które dostaną w kość, ich kierowcy, którzy po wielu godzinach spływają pewnie pod fotel - ale chodzi też o to, aby po prostu się nie katować

.
Takie jest moje zdanie
